Zazwyczaj moi domownicy bardzo przychylnie patrzą
na moje robótkowe poczynania.
Jednak tym razem - widząc, co robię - stwierdzili
zgodnym chórem (na 5 głosów), że... oszalałam ;)
A ja chciałam tylko poczynić wprawki
do mojego nowego zauroczenia - oklejania różnych
powierzchni materiałem.
Na pierwszy rzut poszły więc małe bobinki
do koronek, tasiemek, sznureczków, wstążeczek, itp.
Wydawało mi się, że będzie łatwo,
jednak nieźle się z nimi namęczyłam.
Ale dość gadania. Prezentują się tak:
A z zawartością tak:
Z obu stron są jednakowe.
Aby po połączeniu ładnie wyglądały,
okleiłam je cieniutkim sznureczkiem:
Spróbowałam też z lnem, ale miałam resztki 32ct
i jest trochę mało delikatny.
Kolejne będą więc na drobniejszym płótnie...
Tak, tak, to nie koniec mojego szaleństwa,
bo jeszcze cała masa przydasiów
czeka na uporządkowanie.
Z muliną nie mam problemu,
bo odpowiadają mi plastikowe bobinki PAKO:
Pozdrawiam wszystkich :)
Zakręcona na punkcie bobinek ;)