sobota, 29 lutego 2020

Choinka 2020 (2)

Witajcie :-)

I znowu wpadam tylko z maleńkim hafcikiem...
Trochę mi wstyd, bo skończyłam go tydzień temu, a nie udało mi się oprawić.
A prezentuje się tak:
Kolejne wzory już czekają w kolejce i mam nadzieję, że nadrobię zaległości w wykańczaniu prac...

Pozdrawiam serdecznie :-)

poniedziałek, 24 lutego 2020

Spotkanie z frywolitką (2) - śnieżynki Anne Orr

Witam serdecznie :-)

Dziś chciałabym pokazać kolejne śnieżynki, które powstały w ramach frywolitkowych spotkań u Anetty.
Bohaterką lutego jest piękna śnieżynka z różą, ale Anetta zrobiła też drugą i to właśnie ona skradła moje serce:
A tu wszystkie trzy, które nadają się do pokazania:
Zanim zrobiłam te powyższe, powstało jeszcze pięć, ale każda troszkę się zaokrąglała...
Dlatego muszę kupić bombki i zrobię im ubranka ;-)
Bardzo się cieszę z tego cyklu frywolitkowych spotkań, bo mam mobilizację do działania i doskonalenia tej techniki.
Staram się codziennie chociaż chwilę posupłać i już robię to z większym wyczuciem, nie muszę spoglądać na schemat, zaczyna mi się to coraz bardziej podobać.

Anetto - dziękuję za kolejne spotkanie :-)
A jeszcze w lutym zapraszam na odsłonę choinkowej zabawy u Kasi.
Pozdrawiam cieplutko :-)

wtorek, 11 lutego 2020

SAL z Marią Brovko (1)

Witam serdecznie :-)

Dziś prezentacja uroczego liska, którego miałam przyjemność wyszywać dzięki Dziewczynom z bloga Świry Rękodzieła.
Gdy przeczytałam, że chodzi o wzory Marii Brovko, przyłączyłam się z ochotą, bo rok temu wyszywałam już jej haft, którym przy okazji się pochwalę, bo wtedy nie było czasu...
Foxes love cosiness, w moim wykonaniu, prezentuje się tak:
Haftowałam na tkaninie MURANO 32ct w kolorze szarym.
Mam już pomysł na oprawę, ale muszę usiąść do maszyny, więc będzie jeszcze jedna prezentacja zagospodarowanego haftu.
Podlinkowane prace uczestniczek można podejrzeć tutaj.
**********
A prawie rok temu, wczesną wiosną, wyszywałam The Spring Cup. Miałam niewiele czasu na haftowanie, bo chciałam go podarować teściowej na urodziny. Kończyłam dosłownie w dniu przyjęcia i mam tylko jedno marne zdjęcie, bo teraz mi niezręcznie zabrać haft na sesję... 
Praca nie była łatwa - dużo kolorów, a do tego wiele łączonych, w dodatku czasami po kilka krzyżyków... w pewnej chwili haft wyglądał tak:
Oczywiście na końcu wszystko pięknie pochowałam, a teściowej prezent bardzo się podobał.

Pozdrawiam cieplutko mimo wietrznej pogody i życzę miłego tygodnia :-)