Cztery szydełkowe śnieżynki miałam gotowe już wcześniej i wystarczyło je tylko wykrochmalić.
Ale uparłam się, że będzie jeszcze jedna - frywolitkowa. Przeglądając jednak Pinterest, trafiłam na śnieżynki metodą Cro-Tat, czyli łatwość i szybkość szydełka z elegancją frywolitki.
Wzory kupiłam i zaczęłam próbować. Gdy doszłam do kółeczek z pikotkami okazało się, że potrzebne jest specjalne długie szydełko do frywolitki. Kupiłam i tu zaczęły się schody, bo kółeczka nie chciały być takie ładne, jak robione na czółenkach...
Kilka dni prób, trochę zmarnowanych nici, ale jedną udało się zrobić. Teraz powinno być już łatwiej, bo 17 kolejnych wzorów czeka...
Cieszę się, że nie zrezygnowałam, bo efekt bardzo mi się podoba.
Życzę Wam miłego tygodnia i idę pozaglądać, co nowego u Was.
Dołączam tym wpisem do Koronkowej pandemii u Ani, Oli i Justynki - dziękuję za motywację :-)