Serduszko z lawendą wyhaftowałam i zszyłam już jakiś czas temu
i nawet powstały kolejne dwa.
Do tej pory jednak żadne nie gości w moim domu - tak jakoś się rozeszły...
Mam nadzieję, że przynajmniej w innych domkach
dają wspomnienie ciepłego i pachnącego lata.
Moje też jest wykrzyżykowane, ale kupiłam mały zestaw fioletowych bawełenek
i nie mogę się zdecydować na plecki:
Dziękuję za odwiedziny i życzę twórczych, jesiennych wieczorów :)
Śliczne :-) Serduszka i lawenda mają swój urok. Za sztucznym aromatem lawendy nie przepadam, ale naturalny owszem lubię i tak właśnie można go zatrzymać :-)
OdpowiedzUsuńTa łączka w dolnym roku jest urocza, więc ją dałabym na plecki. Pozdrawiam Iwonko :-)
Dzięki Basiu za radę. Też mnie te kwiatki kusiły, bo chciałam nieco ożywić len, ale dopiero Twój głos mnie przekonał :)
UsuńUrocze!Uwielbiam zapach i motyw lawendy.
OdpowiedzUsuńWcale nic ,a nic mnie nie dziwi,że się po świecie;) rozchodzą;)
W przyszłym roku ususzę więcej lawendy, to z chęcią się podzielę :)
UsuńPozdrawiam
Śliczne :)
OdpowiedzUsuńU mnie też wisi w sypialni takie lawendowe serducho, ale nie umywa się do Twego, kupione gotowe, gdzieś w świecie.
Dziękuję, Małgosiu :)
UsuńU mnie też już wisi i gdy tylko przechodzę obok, muszę go dotknąć, bo dopiero wtedy pachnie.
Śliczne serduszka i do tego pachnące lawendą :):)
OdpowiedzUsuń